"Chcę wrócić na szczyt, jestem na to gotowa"

  • 21 sierpnia 2024

Julia Kowalczyk, judoczka Polonii Rybnik nie zakwalifikowała się do niedawno zakończonych IO w Paryżu. Gdy emocje już opadły, rybniczanka podzieliła się z nami swoimi odczuciami, jakie ma po nieudanym dla siebie roku.

Judoczka z Rybnika ma obecnie 27 lat i od 13 lat jest zawodniczką Polonii Rybnik. Na koncie ma sporo sukcesów od najmłodszych lat (pięciokrotna Mistrzyni Polski w grupie Seniorek, Młodzieży, Juniorek i Kadetek, brązowa medalistka Mistrzostw Europy Kadetek 2014, trzykrotna brązowa medalistka Mistrzostw Europy Juniorek 2015, 2016 i 2017, Mistrzyni Europy Młodzieży 2018, Brązowa medalistka Mistrzostw Świata Seniorek 2019) i co najważniejsze, wystąpiła w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, gdzie zajęła wysokie 7 miejsce.

Jak mówi sama judoczka, 7 miejsce na IO, to dla niej sukces, więc pojawiła się ochota na jeszcze lepszy wynik w Paryżu. Niestety kwalifikacje olimpijskie w judo nie należą do łatwych, o czym przekonała się na własnej skórze Julia Kowalczyk.

- Czynników mojego niepowodzenia jest wiele. Mając niecałe 24 lata w Tokio, zajmując 7 miejsce, apetyt był bardzo duży. Byłam wtedy młoda, chciałam dużo i szybko osiągnąć. Kwalifikacje w naszym sporcie są bardzo wyczerpujące, wiele osób nie jest w stanie tego zrozumieć. Dochodzi też zmęczenie psychiczne, bo nawet jak walki nie wychodzą, to trzeba za chwilę stanąć do kolejnej i zrobić wszystko, by było lepiej — analizuje Julia Kowalczyk.

Rybniczanka przyznała, że po przeanalizowaniu całego minionego roku wie, że psychika w sporcie odgrywa bardzo ważną rolę, a do tego w przygotowaniu fizycznym poszło coś nie tak, jak powinno.

- Myślę, że w pewnym momencie powinnam powiedzieć stop i przeanalizować co zostało nie tak zrobione. Zamiast piąć się w górę, to w pewnym momencie zaczęłam "spadać". Miałam dwa miesiące przerwy od walk. Moja głowa tego potrzebowała, ale cały czas byłam w treningu. Widząc, że wyniki nie są takie, jakich oczekiwaliśmy, w pewnym momencie postanowiliśmy zaryzykować, ale było już za późno, do Paryża się nie zakwalifikowałam — mówi z rozżaleniem.

Walki judo na IO w Paryżu rybniczanka oglądała w telewizji, mimo że miała okazję pojechać do Paryża jako kibic, nie chciała, obawiając się emocji, jakie będą jej towarzyszyły.

- Mogłam tam być, mój brat mieszka w Paryżu, więc miałabym się gdzie zatrzymać. Nie chciałam tego zrobić, bo nie wiedziałam, jak zareaguję, gdy pojawię się w Paryżu jako zwykły kibic, bo przecież chciałam tam pojechać jako zawodniczka. Obawiałam się, że nie będę gotowa oglądać nawet walk w telewizji, ale ostatecznie z koleżankami, które znają ten sport, byłyśmy we Włoszech i tam oglądałyśmy walki Polek. Nawet bardzo się emocjonowałyśmy nimi — wspomina.

Prezes Polonii Rybnik, Juliusz Kowalczyk przyznał, że zarówno klub, jak i sama zawodniczka, za dużo myśleli o dobrym przygotowaniu do IO w Paryżu i zrobieniu tam dobrego wyniku, niż o samych kwalifikacjach. Tym sposobem nie było ani awansu, ani możliwości odniesienia sukcesu w imprezie czterolecia.

Judoczka zdążyła już złapać oddech i jak zapowiada, nie ma zamiaru się poddać. Wie, że jest gotowa do podejmowania kolejnych wyzwań, a w perspektywie długoterminowej są IO w Los Angeles w 2028 roku.

- Przemyślałam, zresetowałam się psychicznie i fizycznie. Wiem, że chcę walczyć i nie kończę z judo. Chcę wrócić na szczyt, jestem na to gotowa — mówi pewnym głosem.